De Tweede Ronde. Jaargang 6
(1985)– [tijdschrift] Tweede Ronde, De– Auteursrechtelijk beschermd
[pagina 213]
| |
Twee gedichten
| |
[pagina 214]
| |
De steppen van Akermaan'k Bevoer de weidsheid van een droge oceaan,
Mijn wagen rijst en zinkt in 't groen met houten steven;
Door 't golfgedruis van beemd en bloemen vloed gedreven
Vind ik hoog gras als een koraalrif op mijn baan.
Het duister valt, geen spoor of graf leidt hiervandaan,
Ik zoek een loods - een ster, mijn hoofd omhoog geheven;
Glanst daar van ver een wolk? Zie 'k daar Aurora zweven?
Daar glanst de Dniestr, daar zweeft 't licht van Akermaan.
Halt! - 't is zó stil - ik hoor de kranen overvliegen,
Wier hoge vlucht hen voor het valkenoog behoedt;
Ik hoor een vlinder stil zich op een grashalm wiegen,
En hoe een gladde slang een vluchtig blad ontmoet.
Zó stil dat 'k zelfs - of zou 't gespannen oor bedriegen?
Een stem uit Lítouwen kan horen. - Niemand roept!
| |
BurzaZdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,
Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,
Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,
Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei.
Wicher z tryumfem zawył, a na mokre góry,
Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu,
Wstąpił jenijusz śmierci i szedł do okrętu,
Jak żołnierz szturmujący w połamane mury.
Ci leżą na pół martwi, ów załamał dłonie,
Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada,
Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać
Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie
I pomyślił szczęśliwy, kto siły postrada,
Albo modlić się umie, lub ma z kim się żegnać.
| |
Stepy akermańskieWpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi;
Sród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu,
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzeńka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły żrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy! - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedżmy, nikt me woła!
|
|